I nie są to sprawy dotyczące koloru płytek czy wielkości kuchni. Jest bardzo wiele ogólnych zagadnień, które należy wziąć pod uwagę.
Budżet. Oczywiście wiele decyzji i wyborów zależy do naszych możliwości finansowych. Jeśli ktoś zaczyna dopiero swoją przygodę na rynku nieruchomości, to zwykle dysponuje małym budżetem i ogranicza się często do zakupu condo, townhouse czy bliźniaka. Obecnie na terenie GTA nieruchomości są dość drogie i nawet mając możliwości zakupu na poziomie $600,000-$800,000, wielkiego wyboru nie ma.
Natomiast czasami współpracuję z klientami, którzy mają bardzo dobry budżet – nawet na poziomie kilku milionów. I proszę mi uwierzyć, stare powiedzenie „apetyt rośnie w miarę jedzenia” ma tu często zastosowanie. Ci, co mają duży budżet, mają też zwykle większe wymagania, a często okazuje się, że to, co jest oferowane z tej “wyższej półki” – nie zawsze tak naprawdę jest warte zainteresowania. Nawet drogie domy potrafią być głupio zaprojektowane i beznadziejnie rozwiązane.
Zaczynając poszukiwania nieruchomości, bardzo ważne jest ustalenie realnego i rzetelnego budżetu (na co nas stać) i jeśli w miejscu, gdzie chcielibyśmy mieszkać, zakup jest niemożliwy, warto popatrzyć na opcje w innych okolicach, może trochę dalej od miejsca, które sobie upatrzyliśmy. Moim zdaniem czasami trzymamy się kurczowo pewnej okolicy, bo jesteśmy do niej przyzwyczajeni, ale jeśli zdecydujemy się na małe ryzyko zmiany, możemy na tym wygrać – i pod względem niższej ceny i lepszego stylu życia.
Lokalizacja wpływa na cenę. Toronto jest obecnie bardzo drogie. Kiedy patrzę na niektóre rejony niezwykle starych, „wymieszkanych”, ciasnych domów, gdzie standardy życia są niskie, to zastanawiam się czy warto płacić milion lub więcej, by tam mieszkać. Dziś, kiedy wielu z nas pracuje z domu, a technologia pozwala na oglądanie rodziny czy przyjaciół praktycznie na żywo, używając „face time”, nie ma potrzeby umartwiania się mieszkając w starym i drogim domu. Ja zdecydowanie sugeruję otwarcie się na miejsca takie jak Burlington, Dundas czy Ancaster, gdzie styl życia jest zdecydowanie bardziej europejski, a ceny domów – w porównaniu do Toronto – są niższe o $300,000-$500,000. Czy wiedzą Państwo, ile lat pracy potrzeba, by spłacić taką różnicę? Dużo.
Potencjalne niekorzystne elementy. Ważne jest, by dokładnie sprawdzić co i gdzie kupujemy. Nawet jeśli cena wydaje się niska, ale posesja wychodzi na linię wysokiego napięcia, tory kolejowe, na jedną z głównych autostrad czy na przykład na stację benzynową, to ja bym się poważnie zastanowił nad wyborem.
Nasz wiek i sytuacja rodzinna. Kiedy jesteśmy młodzi i zakładamy rodzinę, to oczywiście przydałby się nam dom duży z 3-4 sypialniami. Najlepiej wolnostojący i w okolicy dobrych szkół, ale zwykle nasz budżet jest daleko za marzeniami.
Przy obecnie wysokich cenach i wysokich oprocentowaniach zwykle wybieramy to, na co nas stać – zakładając zmianę domu na większy za kilka lat. Moim zdaniem warto rozważyć zakup domu od razu trochę większego, ale z rental potential. Dochód z wynajmu może nam bez trudu zrekompensować różnicę w cenie. Kiedy „staniemy na nogach”, możemy przestać wynajmować i zająć cały dom dla siebie. Unikniemy też ogromnych kosztów, wiążących się ze zmianą domu. Koszty sprzedaży i zakupu są, niestety, bardzo znaczące.
Kiedy jesteśmy starsi, moim zdaniem powinniśmy być realistami i szukać domów łatwych do utrzymania i wygodnych. Preferowałbym domy parterowe, nie za stare, ogrody powinny być łatwe do ogarnięcia. Oczywiście jeśli ktoś ma poważne zasoby finansowe, to wówczas może robić co chce, ale dla większości z nas ważniejszy jest spokój i niskie wydatki. Dlatego warto pomyśleć o downsizing.
Typ domu. To też wiąże się z wiekiem. Młodzi ludzie mogą mieszkać nawet w domach 3-piętrowych, których deweloperzy budują coraz więcej – bo wychodzą taniej i mają oni większy profit. Moim zdaniem budowane coraz częściej tak zwane back to back townhouses, które sprzedawane są po $800,000 i więcej to czysty przekręt. Freehold townhouse, który nie ma ogródka, bo za plecami mieszka sąsiad i jest niewielka działka przed domem kosztuje tyle, co porządny bungalow w okolicy Stoney Creek. Ja mocno odradzam tego typu zakupy. Prosze pomyśleć, jak te freehold townhouses będą wyglądały za 15 lat, kiedy będzie trzeba wymienić dachy, może także i okna czy naprawiać elewacje. Jest bardzo trudno dokonać koordynacji takich napraw, jeśli nie ma korporacji, która wprawdzie kosztuje, ale czuwa nad takimi naprawami.
Dla ludzi starszych zdecydowanie sugeruję domy bez schodów czyli bungalows – lubewentualnie condos. Jeśli chodzi o domy parterowe, to oczywiście wiele osób lubi prywatność. Wówczas dom wolnostojący jest preferowany. Ale dla tych, którzy planują podróżowanie albo spędzanie zwykle kilku miesięcy w Polsce, bardzo dobrą alternatywą są szeregówki parterowe, których jest bardzo wiele w rejonie St. Catherines czy Niagara Falls – w przystępnych cenach. Plusem takiego typu domu jest to, że sąsiedzi są zwykle w podobnym wieku i jeśli podróżujemy, zawsze któryś z sąsiadów chętnie służy jako „security system”.
Układ domu. Tutaj decydują indywidualne preferencje. Zresztą możliwości są ograniczone (jeśli mówimy o przeciętnym budżecie). Albo decydujemy się na open concept albo na układ tradycyjny, kiedy mamy szereg małych pomieszczeń. Ja wolę opcję pierwszą i chyba taki jest trend. Ale bez względu na to, jakie rozwiązanie wybierzemy, powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na strefę wejściową (szafy), kuchnię (miejsce do jedzenia i przyjmowania gości), połączenie domu z ogrodem, liczbę łazienek, lokalizację pralni (dla ludzi starszych basement to trudny wybór). Tych rzeczy, na które należy zwrócić uwagę jest mnóstwo i bez właściwego przygotowania można popełnić sporo błędów.
Stan techniczny domu. Są tacy, którzy chcą, by dom był jak „spod igły”. Inni wolą budynek do remontu, bo chcą go zrobić go po swojemu. Oczywiście rozumiem oba punkty widzenia. Jeśli gorszy stan techniczny przekłada się na niższą cenę, to oczywiście nie widzę problemu. Ale niestety, często dom zaniedbany jest wystawiany za taką samą cenę jak dom w znacznie lepszym stanie. Dlatego warto być świadomym faktu, że cena nie zawsze pokazuje realną wartość nieruchomości. Często bardziej idzie w parze z „apetytem” sprzedających.